Ostatnia aktualizacja: 05.10.2023
„Perfekcjonizm wyrasta przede wszystkim na lęku, obawie o to, czy jestem wystarczająco dobra w oczach świata. Jest pościgiem za czymś co jest martwe, czego nikt nigdy nie pozna, bo jest to nieludzki, nieczłowieczy koncept. Nikt przecież nigdy nie spotkał ideału. A nawet, gdyby ktoś tym ideałem miał być, to kto miałby to ocenić, i według jakiej miary?” [Natalia De Barbaro]
W Artykule:
Perfekcjonizm jako śmiertelna choroba przenoszona drogą kropelkową to tytuł prelekcji Natalii de Barbaro, którą wygłosiła podczas VI Konferencji Strategia Lean – Great Companies, Happy People, zorganizowanej przez firmę Leanpassion. Nagranie z tego wystąpienia dostępne jest na Youniversity.be. W wywiadzie dla naszego serwisu rozmawiamy z Natalią De Barbaro o codziennej pogodni za perfekcją oraz o potrzebie „rozgaszczania się w sobie”.
Spis Treści:
- Czym jest perfekcjonizm?
- Niekomfortowa strefa komfortu
- Poczucie winy
- Głos wewnętrznego krytyka
- Czy perfekcjonizm trzeba leczyć?
Zobacz też: Dlaczego nie mamy czasu? Produktywność osobista i zawodowa
Zniekształcenie synonimu ciężkiej pracy, która prowadzi do sukcesu – czy tak można określić perfekcjonizm?
Natalia de Barbaro: Jest to bardzo trafne ujęcie. Można sobie wyobrazić, że na drodze do perfekcjonizmu znajduje się ciążka praca, ambicja, determinacja – takie, wydawałoby się, dobre rzeczy. Natomiast jako psycholożka, która lubi zgłębiać motywy, myślę że perfekcjonizm wyrasta przede wszystkim na lęku, obawie o to czy jestem wystarczająco dobra w oczach świata. Moje rozumienie tego pojęcia uformowało się pod wpływem nieżyjącej już terapeutki Marion Woodman, która mówiła, że perfekcjonizm jest pościgiem za czymś co jest martwe, czego nikt nigdy nie pozna, bo jest to nieludzki, nieczłowieczy koncept.
Nikt przecież nigdy nie spotkał ideału. A nawet, gdyby ktoś tym ideałem miał być, to kto miałby to ocenić, i według jakiej miary? Zastanawiam się też czy ktokolwiek chciałby mieć ideał za męża, przyjaciółkę, dziecko czy rodzica…
Czyli lepiej, kiedy jesteśmy nieperfekcyjni?
Natalia de Barbaro: Spróbujmy nie opierać tego na dylemacie doskonałość – niedoskonałość. Myślę, że to, co nieperfekcyjne, jest po prostu ludzkie. Chociaż rozumiem, że czasami trudno przyznać, że jesteśmy zwyczajnie ludzcy. Naprzeciw perfekcjonizmu stawiam bycie sobą, bo przecież jeśli bierzemy udział w wyścigu, jesteśmy tymi, którzy się ścigają, czyli sobą. W tym dążeniu do doskonałości zawarty jest element napięcia, a w byciu sobą nie ma na to miejsca.
Dlaczego odczuwamy wstyd związany z przebywaniem w strefie komfortu?
Natalia de Barbaro: Definicja wstydu Brene Brown mówi, że to obawa, że nie jesteśmy warci przynależności i miłości. Bycie bezwstydną oznacza, że ja wiem, że jestem kochalna. A kiedy już tak rozgoszczę się w sobie, staje się to punktem wyjścia do tego, co może się przeze mnie zamanifestować, wyrażenia jakiegoś swojego głosu. W tym momencie nie powinno być wstydu. Bardzo nie lubię wpędzania ludzi w poczucie winy wokół tego, że są w strefie komfortu, jakby to było coś głęboko nieeleganckiego.
Jak sobie radzić z tym poczuciem winy, które się pojawia w nas na drodze do doskonałości, kiedy chcemy zrobić coś w zgodzie ze sobą, a nie pod jakimś przymusem?
Natalia de Barbaro: Wyobraźmy sobie, że jest sobota w południe, a ja nadal leżę w łóżku. W pewnym momencie włączają się struktury wewnętrznego krytyka, czy Królowej śniegu – jak to nazwałam w książce pt. „Czuła przewodniczka”. Ten wewnętrzny głos protestuje, bo się boi, że coś zaniedbałam i kciuk świata pójdzie dla mnie w dół. Jego zaczynem jest lęk, że muszę walczyć o aprobatę. Kiedy byliśmy dziećmi, było to bardzo dobrym rozwiązaniem dla tych, którzy mieli krytycznych rodziców, a wielu miało. Wtedy trzeba było słuchać, żeby jakoś przetrwać. A teraz pytanie, czy jeśli dwadzieścia, trzydzieści lat później posługuję się tym samym motywem, to czy nadal on mi służy? Przydałaby się taka życiowa opcja: kliknij „odśwież”.
Dlaczego dążenie do perfekcji ma dla nas nadrzędną wartość?
Natalia de Barbaro: Poznałam osoby, częściej mężczyzn niż kobiety, które spełniają się w pewnego rodzaju pogoni. Mam przyjaciela, którego takie nieustanne przeganianie siebie samego jest szczerze satysfakcjonujące. Spotykam również sporo osób, statystycznie więcej kobiet niż mężczyzn, które męczą się w takim pościgu. One szukają tego co twórcze, przez co mogą dawać wyraz sobie samej, czegoś na granicy zabawy. Ja np. w ten sposób pracuję – kiedy coś przygotowuję, nie spisuję punktów, tylko robię kolaż. Czuję, że to mnie lepiej kontaktuje z moją intuicją. Przebywam w strefie komfortu i jestem wówczas najbardziej twórcza.
Co robić z głosem wewnętrznego krytyka?
Natalia de Barbaro: Ważne jest, że w ogóle go widzimy. Pytanie czy dam mu przejąć stery. Jego głos nie zredukuje się do zera, ale mogę nie dawać mu miejsca za kierownicą. Warto obserwować kiedy się odzywa. Zwykle jest najbardziej aktywny, im bardziej jestem zmęczona, czyli im więcej robię. Im więcej pracuję, on mnie bardziej ocenia, że nic nie robię – co jest kompletnie niesprawiedliwe, ale pokazuje też ogromną niekompetencję tego głosu do oceny moich poczynań.
Dlaczego tak łatwo poddajemy się tej surowej ocenie?
Natalia de Barbaro: To kwestia nawyków, czyli pewnych zachowań. A wierzę, że zachowania można zmieniać. Być może nigdy nie obudzimy się wolni od tego głosu, nadal będziemy odczuwać poczucie napięcia i winy, gdy pozwolimy sobie na „leniuchowanie”. Jednak za każdym razem, gdy pójdę za głosem, który mówi: zregeneruj się, miej fajne życie, poza tym, że masz CV – staję się coraz bardziej sobą.
Od kilku lat prowadzę warsztaty dla kobiet „Własny Pokój”, które zawsze trwały dwa dni. Było to zdecydowanie za mało czasu, dlatego zdecydowałam się wydłużyć warsztat o pół dnia. Od tego momentu nie mogłam zrozumieć, jak wcześniej te krótsze spotkania mogły mi wystarczać. Ta zmiana nie przyszła jednak tak łatwo, jak może się wydawać. W pewnym momencie był potrzebny akt decyzyjny z mojej strony. Kiedy pierwszy raz publikowałam datę warsztatów o jeden dzień dłuższy, musiałam poradzić sobie z napięciem i lękiem, że nikt się nie zapisze, które mi wtedy towarzyszyły. Zrozumiałam jednak, że był ruch w stronę pogłębienia procesu, a nie zwiększania produktywności.
Czy istnieje lek na wirusa perfekcjonizmu?
Natalia de Barbaro: Wierzę w moc procedur, w dogadanie się ze sobą. Kiedyś postanowiłam, że nie będę pracować w weekendy. Podjęłam tę decyzję raz i później nie musiałam już za każdym razem ze sobą walczyć. Teraz sporo osób próbuje zorganizować sobie 4-dniowy tydzień pracy. Myślę, że jednym przyjdzie to łatwiej, drugim trudniej, ale wierzę w siłę jednorazowego postanowienia. Możesz oczywiście ze sobą negocjować, ale tak naprawdę już nie masz wyjścia – jest postanowione. Zwykle te procedury wokół zaniechania wyścigu przynoszą taką ulgę, że gdy już zrobi się ten pierwszy krok, rzadko się zdarza, żeby ktoś żałował i chciał zawrócić.
Więcej na temat perfekcjonizmu i walki ze złymi nawykami znajdziesz w naszym streamingowym serwisie rozwojowym Youniversity.be.
______________________________________________
Masz pytanie na temat wyzwań biznesowych związanych z rozwojem pracowników w Twojej firmie? Skontaktuj się z nami, a nasze ekspertki wspólnie z Tobą przeanalizują Twoje wyzwania i znajdą najbardziej wartościowe dla Twojej firmy rozwiązanie.
2 odpowiedzi
Doskonały, inspirujący i motywujący materiał. Proszę o więcej!
Panie Krzysztofie, dziękujemy za komentarz! Serdecznie zachęcamy do skorzystania z darmowego dostępu i obejrzenia 50 minutowej mowy motywacyjnej z Natalią de Barbaro o Perfekcjonizmie na naszej platformie Leanovatica. Dostęp można odebrać pod linkiem: https://czesc.leanovatica.com/
Możliwość komentowania została wyłączona.